Budzik to
niewyobrażalne zło. Dzwonił i wibrował już od dobrych paru minut wywołując u
mnie rosnącą wściekłość. Ściągnęłam z głowy poduszkę pod ,którą próbowałam
schować się przed otaczającym mnie światem i wymacałam dłonią znienawidzony
przedmiot. Rąbnęłam nim z całej siły o kant łózka ,żeby przestał wydawać z
siebie te przeraźliwe piskliwe dźwięki. Kiedy zapadła głucha cisza westchnęłam
cicho. Kiedyś tak nie było. Nie potrzebowałam budzika ,budziła mnie mama ,albo
tata. Zza okna słychać było radosne okrzyki dzieci grających w piłkę lub
bawiących się lalkami. Teraz tego nie było. Najmłodsze dzieciaki żyły w
specjalnej części sektora ,tam były najbezpieczniejsze. Mamy i taty nie
widziałam od wybuchu. Pamiętam tylko jak schowaliśmy się w bunkrze ,a później
obraz zlewa mi się w jedną ,wielką czarną plamę. Wróciłam później do domu
,który domu już nie przypominał. Powybijane szyby ,drzwi wiszące na zawiasach.
Czekałam dniami ,tygodniami i miesiącami. Nie wrócili. I wtedy pojawili się
ludzie Bloom’a. Przeprowadzali rekrutację nieopodal mojego domu. Nie chcąc
umrzeć z monotonii i rozpaczy stałam się jedną z nielicznych zyskując przy tym
przyjaciół. Gdyby teraz ich zabrakło nie wiem, co bym zrobiła. Chyba nie
przeżyłabym po raz drugi tak bolesnej rozłąki z bliskimi mojemu sercu osobami. Zrzuciłam
z siebie brązowy koc i poczłapałam do łazienki. Po jakimś czasie doprowadziłam
tę ruderę do stanu używalności. Tak ,zrobiłam to sama. Stałam pod strumieniem
lodowatej wody beznamiętnie namydlając ciało. Szara codzienność mnie
przytłaczała. Coraz ciężej żyło mi się z myślą ,że dawna rzeczywistość nie
wróci. Musiałam nauczyć się bytować od nowa. Tak jak dziecko uczy się chodzić.
Wychodząc z domu sięgnęłam jeszcze po bułkę. Była już lekko czerstwa. Dopiero świtało.
Bezpańskie psy i koty przechadzały się pustymi ulicami skacząc sobie do gardeł.
Jak zawsze ,codziennie rano wstąpiłam na zdezelowany już cmentarz.
- Cześć dziadku – wyszeptałam pochylając się nad niewielkim nagrobkiem ,a raczej tym co z niego zostało. – u ciebie chyba się dużo nie zmieniło ,co? – uśmiechnęłam się lekko – u mnie zresztą też nie. Tylko Bloom ostatnio ciągle się wścieka. Dzisiaj mamy jakąś niewyobrażalnie ważną odprawę. Wiesz – zniżyłam nieco głos – trochę się boję, że każe nam zabijać. A ja nie chcę zabijać. Nawet takich mutantów. – westchnęłam cichutko i rozejrzałam się dookoła. Nie chciałam się przyznawać ,że zabijanie wywołuje u mnie sprzeczne emocje. Wstałam otrzepując kolana żegnając się cicho z dziadkiem i ruszyłam na odprawę.
***
- Cześć dziadku – wyszeptałam pochylając się nad niewielkim nagrobkiem ,a raczej tym co z niego zostało. – u ciebie chyba się dużo nie zmieniło ,co? – uśmiechnęłam się lekko – u mnie zresztą też nie. Tylko Bloom ostatnio ciągle się wścieka. Dzisiaj mamy jakąś niewyobrażalnie ważną odprawę. Wiesz – zniżyłam nieco głos – trochę się boję, że każe nam zabijać. A ja nie chcę zabijać. Nawet takich mutantów. – westchnęłam cichutko i rozejrzałam się dookoła. Nie chciałam się przyznawać ,że zabijanie wywołuje u mnie sprzeczne emocje. Wstałam otrzepując kolana żegnając się cicho z dziadkiem i ruszyłam na odprawę.
***
- Styles jest sierotą
– oznajmił Bloom. Dosłownie i w przenośni ,pomyślałam i zanim zdążyłam się
opamiętać z moich ust wydostał się cichy chichot. Generał warknął ,a Lou posłał
mi spojrzenie typu jesteś nienormalna. Przygryzłam dolną wargę i postanowiłam
się ogarnąć. – żył na własną rękę pomiędzy sektorami. Od dziś będzie z wami w
oddziale.
- Ale jak to? – wyrwało mi się. Znowu. – z całym szacunkiem ,ale generała chyba pogięło! – spojrzałam na Bloom’a i już wiedziałam ,że tego wybuchu mi nie daruje. – przecież może być szpiegiem ,albo zdrajcą. – dodałam po chwili zmuszając się do słabego uśmiechu.
- Uważasz mnie za idiotę Shannon? – spytał spokojnie patrząc mi prosto w oczy. Zaprzeczyłam nerwowym potrząśnięciem głowy. – i słusznie. –mruknął. – jeszcze jeden taki wybuch i zaprzyjaźnisz się ze szczotką i męskimi ubikacjami. – uśmiechnął się promiennie. Skarciłam się w duchu. Głupia. Głupia. Jestem głupia.
- Wyruszacie na misję – głos Bloom’a znowu był wyprany z emocji. - Ostatnio z różnych części sektora znikają zwiadowcy, macie się dowiedzieć, dlaczego i w miarę możliwości znaleźć i odstawić w jednym kawałku. Tu macie wszystkie potrzebne informacje o nich - położył na stole błękitno-granatowy nośnik pamięci. - Oczywiście Styles jedzie z wami.- dodał i wyszedł bez słowa. Liam sięgnął po urządzenie i zwrócił się do mnie.
- Przynajmniej znajdziemy Will’a. – uśmiechnął się pocieszająco.
- Życie ci niemiłe? – zagadnął Zayn. – dziewczyno, naskakujesz na własnego generała dwa razy w ciągu dwóch dni. – wzruszyłam ramionami. I w tym momencie przyszedł Harry. Uśmiechnął się ironicznie ukazując w policzkach urocze dołeczki. Zaraz. Chwila. Czy ja właśnie powiedziałam urocze? Chyba powinnam się poważnie zastanowić nad pytaniem czy jestem normalna. Serio. Westchnęłam w duchu i postanowiłam ignorować intruza.
- Patrzcie – przykuł naszą uwagę Niall odwracając w naszą stronę ekran z danymi ,które znajdowały się na nośniku. Will Rossi – moje serce podskoczyło. Lekko wypłowiałe ,blond włosy i miodowe oczy. Tak ,dawno go nie widziałam. Wiktoria Komova - Nawet ładna, wyraźnie zarysowane kości policzkowe, delikatny podbródek, błękitne oczy, ładnie skrojone, pełne usta, jasne blond włosy, wyglądała jak porcelanowa laleczka ,ale cały efekt psuło drwiące spojrzenie ,które rzucała. Skrzywiłam się. Poczułam jakby wierciła mi w brzuchu dziurę tym swoim niebieskim spojrzeniem. Lucas Anderson – blada twarz ,dużo piegów ,niebieskie oczy i tajemniczy uśmiech.
Pod wszystkim nazwiskami widniał duży ,czerwony napis ZAGINĘLI.
Przełknęłam ślinę. No nic. Misja jak każda inna. Przecież nie będę musiała nikogo ani niczego zabijać ,prawda?
- Ale jak to? – wyrwało mi się. Znowu. – z całym szacunkiem ,ale generała chyba pogięło! – spojrzałam na Bloom’a i już wiedziałam ,że tego wybuchu mi nie daruje. – przecież może być szpiegiem ,albo zdrajcą. – dodałam po chwili zmuszając się do słabego uśmiechu.
- Uważasz mnie za idiotę Shannon? – spytał spokojnie patrząc mi prosto w oczy. Zaprzeczyłam nerwowym potrząśnięciem głowy. – i słusznie. –mruknął. – jeszcze jeden taki wybuch i zaprzyjaźnisz się ze szczotką i męskimi ubikacjami. – uśmiechnął się promiennie. Skarciłam się w duchu. Głupia. Głupia. Jestem głupia.
- Wyruszacie na misję – głos Bloom’a znowu był wyprany z emocji. - Ostatnio z różnych części sektora znikają zwiadowcy, macie się dowiedzieć, dlaczego i w miarę możliwości znaleźć i odstawić w jednym kawałku. Tu macie wszystkie potrzebne informacje o nich - położył na stole błękitno-granatowy nośnik pamięci. - Oczywiście Styles jedzie z wami.- dodał i wyszedł bez słowa. Liam sięgnął po urządzenie i zwrócił się do mnie.
- Przynajmniej znajdziemy Will’a. – uśmiechnął się pocieszająco.
- Życie ci niemiłe? – zagadnął Zayn. – dziewczyno, naskakujesz na własnego generała dwa razy w ciągu dwóch dni. – wzruszyłam ramionami. I w tym momencie przyszedł Harry. Uśmiechnął się ironicznie ukazując w policzkach urocze dołeczki. Zaraz. Chwila. Czy ja właśnie powiedziałam urocze? Chyba powinnam się poważnie zastanowić nad pytaniem czy jestem normalna. Serio. Westchnęłam w duchu i postanowiłam ignorować intruza.
- Patrzcie – przykuł naszą uwagę Niall odwracając w naszą stronę ekran z danymi ,które znajdowały się na nośniku. Will Rossi – moje serce podskoczyło. Lekko wypłowiałe ,blond włosy i miodowe oczy. Tak ,dawno go nie widziałam. Wiktoria Komova - Nawet ładna, wyraźnie zarysowane kości policzkowe, delikatny podbródek, błękitne oczy, ładnie skrojone, pełne usta, jasne blond włosy, wyglądała jak porcelanowa laleczka ,ale cały efekt psuło drwiące spojrzenie ,które rzucała. Skrzywiłam się. Poczułam jakby wierciła mi w brzuchu dziurę tym swoim niebieskim spojrzeniem. Lucas Anderson – blada twarz ,dużo piegów ,niebieskie oczy i tajemniczy uśmiech.
Pod wszystkim nazwiskami widniał duży ,czerwony napis ZAGINĘLI.
Przełknęłam ślinę. No nic. Misja jak każda inna. Przecież nie będę musiała nikogo ani niczego zabijać ,prawda?
dzisiaj króciutko. nie jestem zadowolona z tego rozdziału ,jest jakiś taki nijaki. no nic. :)
jaka pogoda u was? u mnie dzisiaj trochę pochmurnie ,ale nie jest źle. dziękuję ,dziękuję za 9 obserwatorów. *.* kocham was <3 i rachu ,ciachu proszę o komentowanie!
dziękuję.
ściskam.
xoxo
Świetny Rozdział i blog również. nie mogę się doczekać następnego rozdziału. czyżby Shannon spodobał się Harry. CZEKAM NA NASTĘPNY i KOCHAM <3 masz świetny styl pisania jeszcze takiego opowiadania nie czytałam :D i to mi się podoba fajną masz wyobraźnie <3
OdpowiedzUsuńMi tam się podoba rozdział i Harry :D Jak zawsze cudownie. Czekam na kolejny. Co do pogody to u mnie jak w piekiełku. Chmur nie ma. Idealna pogodna w lato :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę.
Buziaki :*
Twoje opowiadanie jest hipnotyzujące !
OdpowiedzUsuńCzekam na next = )
Świetne! Co rozdział coraz lepiej piszesz, coraz bardziej się rozkręcasz. Każdy pisarz ma wątpliwość do tego, czy napisał rozdział dobrze, na tyle, by spodobało się czytelnikom. I tu masz odpowiedź - TAK! Spodobało nam się i to bardzo :D Masz coraz więcej pomysłów i to mi się podoba. Życzę weny :3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Bardzo mnie zaciekawiła ta historia i z pewnością będę ją czytać dalej. Nadrobiłam już wszystko od początku i muszę przyznać, że jest genialnie! Rozdziały są świetne :D
OdpowiedzUsuńA ten jest wprost boski!
No i Harry :D
Czuję, że coś się kroi xD
Czekam już nn :*
Weny :)
onewayoranother-one-direction.blogspot.com
aaa... super.
OdpowiedzUsuńopowiadanie bardzo mi się podoba, jest bardzo wciągające.
weny życze i czybko dodawaj następny
<3
Jest świetny. Opowiadanie coraz bardziej mi się podoba. Życzę weny do pisania bo wiem jak to jest raz jest raz nie ma sama mam bloga. ; ]
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://one-second-one-love.blogspot.com/ jęsli się spodoba proszę dodaj się do obserwowanych i skomenyuj
zaczęłam czytac dzisiaj i przyznam że mi się podoba :D nawet już nie pamietam skąd mam bloga.. ale ważne, ze jest ciekawy :D
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że z Harrym będzie troszkę problemów :D przynajmniej dla Shannon :D
mam nadzieję, że nikt nie zginie na misji i odnajdą Will'a ;)
czekam nn <3
iwanttodieforonedirection.blogspot.com
Zostałaś nominowana do Liebster Award. ;)
OdpowiedzUsuń[ http://secret-program.blogspot.com/2013/08/liebster-avard.html ]
Pozdrawiam.
Czytam czytam i nagle koniec. Wciągnęła mnie twoja niespotykana historia i czuję duży niedosyt. Jest bardzo tajemniczo i nie wiem czego powinnam się spodziewać ani po Harrym, ani po dalszej części opowiadania. Podoba mi się sposób w jaki wykreowałaś bohaterów, ich charaktery, podejście do przedziwnego życia, tylko rozdziały mogłyby być trochę dłuższe. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Super rozdział, wciągnęłam się a tu koniec, heh mam nadzieję, że dodasz szybko rozdział bo spodobał mi się ten blog i chyba będę stałą czytelniczką.
OdpowiedzUsuńhm no i Harry, ciekawi mnie co będzie dalej
Weny:)