sobota, 13 lipca 2013

Chapter 1



Ludzie od zawsze chcieli przewidzieć koniec świata. Bawili się w jasnowidzów ,czarodziei i magików wymyślając coraz to bardziej absurdalne przyczyny zakończenia ziemskiego życia. W końcu wszystko się uspokoiło. Ludzie przestali się obawiać nieba ,które może spaść im na głowę. Do czasu. Wyczekiwany koniec ludzkiego istnienia nastąpił ,ale nie tak jak wszyscy się tego spodziewali.
W Japonii prowadzono ściśle tajne badania z użyciem promieniowania jądrowego. To nie mogło się udać. Przeciążenie było ogromne na skutek, czego reaktory się przegrzały. Nastąpił wybuch ,który pochłonął całą Japonię ,90% kontynentu azjatyckiego i doszczętnie zniszczył resztę świata. Promieniowanie gnane silnymi prądami powietrza dotarło w każdy zakamarek kuli ziemskiej. Tym ,którym nie udało się uciec wyrosła dodatkowa para płuc ,a ciało zostało pokryte śluzem. Ręce wygięły się w nienaturalny sposób ,a twarz zamieniła się w odrażający ,ale doskonale uzębiony pysk. To już nie byli ludzie. Nasi sąsiedzi ,kuzyni ,wujkowie zostali bezceremonialnie zmienieni w bezduszne kreatury ,które żywiły się ludzkim mięsem. Od tego wydarzenia na ruinach niegdyś szczęśliwej ziemi powstały dwa sektory. Północny i południowy.
 Ale jest jeszcze coś.
Jesteśmy my.
Grupa doskonale przystosowanych i wykwalifikowanych szpiegów. Pojawiamy się i znikamy jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki. Dbamy aby ,żadna zmutowana postać nie przedostała się do naszego skromnego państewka. Jest nas niewielu. Większość z nas poległa przy bliższym spotkaniu z potwornymi kreaturami. Pojedynczo łatwo nas wykończyć ,ale razem tworzymy niedościgniętą grupę działaczy wojennych.
Niall i Louis to świetni wynalazcy.
Liam to mózgowiec. Nie oszukujmy się ,nie nadaje się do pracy w terenie ,ale w rozgryzaniu łamigłówek jest niezastąpiony.
Zayn’a mamy od zadań siłowych, jeśli trzeba coś rozwalić, przenieść lub ewentualnie komuś przyłożyć on się tym zajmie.
Lizzy jest najlepszym szpiegiem, jakiego znam. Swoją niepozorną słodkością i delikatnością potrafi uśpić wroga ,wyciągnąć ważne informacje i później rozpłynąć się jak we mgle. Mimo wszystko jest to krucha dziewczyna. Kiedyś jej ojciec razem z innymi mężczyznami udał się za zwiady. Nie zdążyli wrócić przed zachodem słońca. Konsekwencje były opłakane. Nigdy nie widziałam Lizzy w takim stanie. Zamknięta w swoim pokoju przez pół roku tępo wpatrywała się w zdjęcie swojego ukochanego ojca. Stałam godzinami pod drzwiami razem z Niall’em pilnując ,żeby głupiego nie strzeliło jej do głowy.
- Wiesz Shannon ,chciałbym ,żeby moja dawna Lizzy wróciła – przerwał ciszę ,a ja spojrzałam na niego. Chrząknęłam. Nie nadawałam się do pocieszania.
- Myślę ,że czas leczy rany i Liz już niedługo do nas wróci. Trochę cierpliwości – zmusiłam się do bladego uśmiechu i położyłam mu rękę na ramieniu w opiekuńczym geście.
Któregoś dnia rysowałam mapę terenu. Specjalizowałam się w geografii i przyrodzie. Cały sektor znałam jak własną kieszeń. W pewnym momencie włosy zjeżyły mi się na głowie. Znałam to uczucie. Ktoś mnie obserwował. Sięgnęłam do szuflady udając ,że wyciągam ołówek i  ze zwinnością jaszczurki odwróciłam się w stronę intruza z pistoletem w dłoni. Celowałam prosto w serce Liz. Wypuściłam powietrze z ulgą wiedząc, co mogłam zrobić. A już po chwili stałam w objęciach szatynki.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę – wyszeptałam ,jeszcze mocniej zaciskając ramiona wokół przyjaciółki.
- Dzięki ,że ze mną byliście ty ,Niall i wszyscy – odparła uśmiechając się ,czego nie robiła od bardzo dawna.
- Chodź – pociągnęłam ją w stronę Sali treningowej – musimy wszystkim oznajmić ,że stara ,dobra Liz wróciła – uśmiechnęłam się promienie – wszyscy się martwili ,a Niall już najbardziej. – dodałam nieco złośliwie wiedząc ,że Liz ma słabość do naszego blondyna. Ta jakby w ogóle nie słysząc ironii w moim głosie skinęła radośnie głową i pociągnęła mnie w wyznaczonym kierunku. Niedane było nam jednak dojść na salę treningową. W sektorze rozległ się przeraźliwy dźwięk trąbki. Generał Bloom nas wzywał. Popatrzyłyśmy na siebie z uwagą z głośnym westchnięciem ruszyłyśmy w kierunku bazy. Z całym szacunkiem ,ale ma on pierwszorzędne wyczucie czasu. Do Sali wpadłyśmy ostatnie ,ale przywitały nas radosne okrzyki. W jednej sekundzie Liz była otoczona i ściskana przez trzech wysokich chłopaków.
- Koniec tych czułości – dało się słyszeć ciche warknięcie. Yhym. Generał Bloom w swoim ulubionym nastroju: „lepiej nie podchodź ,mam spluwę ,nie zawaham się jej użyć.” – miło cię znów widzieć Lizzy – zdobył się na słaby uśmiech.
- Jakieś wiadomości od Will’a? – wyrwałam się zanim Bloom zaczął wyjaśniać powód naszego nagłego zebrania. Tak dla wyjaśnienia – Will to zwiadowca. Nie wrócił jeszcze ze swojej wyprawy. Zaczynałam się martwić. Odpowiedziały mi ciche pogwizdywania ze strony Zayn’a. Gdyby spojrzenie mogło zabijać on byłby już martwy.
- Nie. I spokój mi tam. Nadal nie wiem jak zostaliście szpiegami. – burknął generał ,a ja przewróciłam oczami pilnując ,żeby tego nie zauważył. – a teraz do rzeczy. Z odczytów wynika – zerknął do swojego magicznego urządzenia - że przekaźnik na południu zarejestrował bardzo silne skoki energii, sprawdźcie to.
- I to wszystko? – spytałam zaskoczona. Zazwyczaj wymagane jest od nas więcej.
- Coś się stało McLain?- oczy Bloom’a pociemniały. Czy mi się wydaje ,czy on ostatnio jakiś taki nerwowy jest?
- Nie – zapewniłam gorliwie – ja tylko myślałam…
- To nie myśl za dużo – warknął i wyszedł trzaskając drzwiami. Na boga! Co ja mu znowu zrobiłam? Wypuściłam powietrze z czując jak nabiera we mnie wściekłość. Parsknęłam cicho i odwróciłam się do przyjaciół.
- Stary piernik – mruknęłam, czym wywołałam cichy chichot u współtowarzyszy.
- Ruszajmy – zawyrokował Liam. Posłałam mu pytające spojrzenie. Ten tylko skinął twierdząco głową dając mi do zrozumienia ,że dzisiaj wybiera się z nami. Uśmiechnęłam się delikatnie i skierowałam się ku wyjściu.

****

Na horyzoncie było już widać przekaźnik. Szybko się uwinęliśmy i już po chwili staliśmy przed odstraszającym ,opuszczonym budynkiem.
- Idziemy na najwyższe piętro. Z tego co pamiętam tam był główny komputer. – odezwała się Liz i zwróciła się do Zayn’a – zostań. Będziesz nas osłaniał. – brązowooki tylko się uśmiechnął.
-Tylko może z łaski swojej najpierw patrz, potem strzelaj.- dodał Louis
- Matko, już wszystkie rozrywki człowiekowi zabieracie – mruknął chłopak.
- Ostatni o mało mnie nie oskalpowałeś! - podniósł głos Niall.
- Nie przesadzaj – przez twarz bruneta przebiegł cień uśmiechu.
- Zachowujecie się jak przekupy na targu - usłyszeliśmy głos Liam’a - Skupcie się na zadaniu.
Pokręciłam głową i chcąc ukryć uśmiech ruszyłam do drzwi wiszących na jednym zawiasie. Wspięliśmy się na kręcone schody mijając obskurne i obdrapane ściany budynku.
- Myślałam ,że mutanty są za głupie ,żeby się tu dostać. – wyraziłam swoją opinię.
- A ja myślę ,że ich nie doceniamy – odpowiedział konspiracyjnym szeptem Lou. Wzruszyłam tylko ramionami. Po przeszukaniu przekaźnika nie znaleźliśmy nic podejrzanego. Zaczęłam się irytować.
- Zayn zgłoś się – warknęłam do krótkofalówki. Odpowiedziała mi głucha cisza – Malik jak robisz sobie ze mnie jaja to zrobię ci z siedzenia jesień średniowiecza - zagroziłam. Nadal nic.
- Liam ,ile zostało do zachodu? – zapytała zaniepokojona Liz.
- Niewiele – zagryzłam wargę. No i co my mamy teraz zrobić?
- Tutaj już raczej nic nie znajdziemy - powiedział Niall - Lepiej chodźmy do Zayn’a -oznajmił i zaczął schodzić.
- Jeżeli jeszcze żyje – burknął Louis. Razem z Niall’em i Liam’em zachichotaliśmy, ale Liz skarciła nas wzrokiem.
Po pokonaniu wszystkich stopni zobaczyliśmy mulata mierzącego miotaczem w jakiegoś chłopaka.
- Możecie powiedzieć temu gorylowi, żeby zabrał mi tą zabawkę sprzed twarzy? – kim był i co do cholery robił poza granicami sektora? 

dziękuję pięknie Notri za wspaniały szablon. :3 na razie was tu niewiele ,ale żywię gorącą nadzieję ,że to się zmieni. jeżeli już tu jesteś skomentuj ,proszę. dla Ciebie to chwila ,a dla mnie niewyobrażalna radość. 
ściskam. xoxo 

8 komentarzy:

  1. Teraz kocham jeszcze bardziej ten blog jak dodawałam komentarz miałam przepisac cyfrę 69 awwww :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze dodałam 2 komentarze a się usunął. Napisze jeszcze raz.
    Jestem Zuza i jestem twoją stałą czytelniczką :) urzekłaś mnie tym opowiadaniem. Jest oryginalne, jeszcze nigdy się nie spotkałam żeby była gdzieś taka historia. Gdzie jest Harry? Niall awww. Były śmieszne momenty które sobie cenię w blogach. Dodaję cię do obserwowanych i zapraszam do czytania blogów które opisałam w zakładce spam.

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pierwsza czytelniczka! wielka buźka dla Ciebie.
      dziękuję ,dziękuję! jejku jestem cała szczęśliwa. ^^
      ściskam xoxo.

      Usuń
  3. trochę inne, ale podoba mi się.
    coś czuje,że tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz :P
    zapowiada się ciekawie
    poza tym czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nom cudny, co mogę powiedzieć... Podobają mi się imiona bohaterów. Czekam na nn!
    ------------------
    http://the-originals-always-and-forever.blogspot.com/

    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/

    http://zielona-zwiastunownia.blogspot.com/ <--- tutaj robimy zwiastuny opowiadań

    OdpowiedzUsuń
  5. Weszłam, bo się zareklamowałaś. (I skomentowałaś moje opowiadanie, za co serdecznie dziękuję! ;3) Przeczytałam, bo tylko tak mogłam stwierdzić czy mi się spodoba. I... Spodobało się. Cóż, co do generałów, to z własnego doświadczenia wiem, że lubią być opryskliwi. A kim jest tajemniczy gość? Czekam na następny rozdział. ;D
    Pozdrawiam
    [secret-program]

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję sześciu obserwatorów :)

    Rozdział ciekawie wyszedł, ale to nie mój typ opowiadań najpierw muszę skupić się na mojej lekturze "Jutro", którą czytam od kilku dni ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. wg. Mnie genialne... Ja mam 3 blogi i dopiero zaczynam, ale przeczytałam tyle ciekawych powiesci, ze trudno mnie zachwycić, a tobie sie to udało... Uwielbiam przygody i fantastyka trafiłas w moj czuły punkt ;)

    OdpowiedzUsuń